poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Związek po narodzinach dziecka

Stan związku po narodzinach dziecka (szczególnie pierwszego) to temat rzeczka.

Ostatnio wpadła w moje ręce świetna książka. Z realizmem, wnikliwością pani psycholog omawia kryzysy w związku po pojawieniu się dziecka. Książka rozszerza horyzonty myśleniowe i pomaga poukładać różne kwestie. Polecam. Niestety chyba bardziej niż w księgarniach jest do znalezienia w bibliotekach i w sprzedaży z drugiej ręki.

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/16024/para-z-dzieckiem



Temat też nawet często poruszają blogerki parentingowe. Choćby Szczesliva:

"Gdyby ktokolwiek kiedyś mnie zapytał, czy nasz związek będzie przechodził jakieś większe kryzysy, wzloty, upadki, ponowne wzloty i pia mać od nowa, to pewnie puknęłabym siebie i delikwenta zdrowo w czoło. My? Gołąbki nierozerwalne? Stające po jednej stronie życiowej drogi? Zgodne, tylko czasami różniące się opinią. Potrafiące dojść do kompromisu, szukające wspólnego mianownika. Posiadające cierpliwość i wiarę w to, że jutro dzień będzie lepszy. Szukające optymizmu, dbające o hart ducha. Z czasem na seks, wieczory przy winie, przejażdżki skuterem, off roady i inne wymyślne atrakcje. Mogłabym tak wymieniać do końca.

Ależ kiedyś w ogóle nie myślałam, że ciąża i okres po niej cokolwiek zmieni w naszym życiu! Pojawienie się nowego członka naszej rodziny, cudnego maleństwa, śpiącego w dzień i w nocy raczej kojarzyło mi się z samymi pozytywnymi zmianami. Nie sądziłam, że będziemy doświadczać jakichś większych deficytów, które jakkolwiek miałyby wpłynąć na stan naszego związku. Wiecie, jak to jest. Wizualizowałam sobie nasze życie raczej w stylu „constans” z tendencją związkową w kierunku plusów, a nie żadnych minusów. Jakiekolwiek deficyty: seksu, cierpliwości, czułości i innych -ości, były totalnie oddalone od mojej zdolności wyobrażeniowej, że tak to sobie pozwolę kosmicznie nazwać.

Przyznać jednak muszę, że ciąża dała mi w tym temacie odrobinę do myślenia. Zakiełkowało wtedy we mnie takie ziarno niepewności. Nie niepewności związanej z sensem tego, w czym biorę udział, a niepewności dotyczącej tego, czy aby na pewno to życie we trójkę, a później we czwórkę będzie takie podniecające, ciekawe, błogie, anielskie i wymarzone, jak mi się kiedyś jawiło. No więc, zaczynając to zdanie z ewidentnym błędem, już ta pierwsza ciąża dała mi odrobinę do myślenia. I całe moje szczęście! W przeciwnym razie nie ogarnęłabym mojej rzeczywistości i spadku wszystkiego, co nawiedziło mnie w okresie połogu i długo długo po nim."


Reszta refleksji pod adresem: http://www.szczesliva.pl/narodziny-dziecka-moga-byc-dla-zwiazku-sprawdzianem/

Wiem, ze jest to temat niezwykle trudny i osobisty. Ale myślę, że warto się z nim zmierzyć, o nim pomyśleć- dla dobra wszystkich.

e.k.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz